środa, 24 kwietnia 2013

Bezglutenowe muffiny z rodzynkami.

Lubie piec, bardzo lubie, nawet bardziej niż gotować (choć i to lubie). Zawsze lubiłam piec ciastka i ciasta, odkąd pamiętam i odkąd mama mi pozwoliła ;) Co wiecej, pieczenie ( nie koniecznie jedzenie) sprawia, że czuje się lepiej i jest idealnym lekarstwem na stres czy depresję. W moim przypadku działa, a że nauka języka daje mi ostatnio w kość, upiekłam wczoraj muffinki, spontanicznie i oczywiście bez dodatku glutenu i laktozy.

Muffiny na depresję ;)

mufiny bez glutenu

Składniki:

2 szkl. mąki bezglutenowej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru
1 jajko
1 szklanka mleka sojowego
½ szklanki oliwy
posypka oraz rodzynki (na oko)


Wymieszać przesianą mąkę, cukier i proszek do pieczenia.
Zmiksować mleko, jajko, oliwę i wlać do mąki. Mieszamy wszystko na jednolitą masę.
Teraz możemy dodać ....czyli, to co chcemy , ja dodałam kolorową ozdobną posypkę ( tak, do środka) oraz troche rodzynek. Nakładamy ciasta do ¾  wysokości foremek. Pieczemy w temp.200stop..około 15-20min.


28 komentarzy:

  1. o smakowicie wygladaja:p,ja malo kiedy cos pieke ,mufinek jeszcze nie probowalam,z nami to jest tak,na wszystko mamy ochote ale to jest takie jedzenie oczami,pozniej ja upieke ciasto ,zjemy po kawalku i reszta marnieje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam głodomora w domu, który je wszystko co upiekę :)

      Usuń
  2. dziękuję za miłą wizytę:)))
    smakowitości - depresja z nimi nie straszna, tylko trochę tych cm żal;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezglutenowe Ci centymetrów tak szybko nie dodadzą, chyba , że zjesz ich 30 w ciągu dnia ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam muffinki i wszelkie cista, stad czasem nazywana jestem cookiemonster :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ajtam, ja teraz żałuje, że nie wszystkie mogę jesc (ohhh...serniczek!) , a kiedy mogłam to nie jadłam.

      Usuń
  4. Pychotka i jak to pięknie wygląda, od razu chce się zjeść!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Yumi! Pięknie wyglądają - kolorowo, wiosennie. To jest też mój ulubiony lek na chandrę, obniżone samopoczucie: wchodzę do kuchni, testuje jakiś nowy przepis, posprzątam sobie i od razu czuję się o niebo lepiej. A więc podzielam Twoją 'idealną odskocznie' :))

    Pozdrawiam,

    Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglądają bardzo smakowicie !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :) uwielbiam muffinki piec, fotografować i zjadać ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mufinki mają w sobie coś odprężającego szczególnie ich pieczenie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Depresji nie mam, wręcz przeciwnie :)
    Ale mufinki chętnie upiekę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mniam.... wyglądają pysznie :))) coś dla mnie :)))))))))))))) Pozdrawiam i zapraszam do siebie u mnie pikinikowo dziś, a takie mufiinki były by w sam raz

    http://m-lenat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. oooo muffinki :) super! muszę kiedyś wypróbować takie bezglutenowe zrobić :) ale na razie mam w planie jakieś zwyczajne tylko jeszcze o smaku nie zdecydowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cleo, poradziłaś sobie całkiem niedawno z jednym egzaminem, to z resztą bez dwóch zdań też sobie poradzisz :-) A mufinki wyglądają super apetycznie :-) Mam nadzieję, że poprawiły Ci humor :-) Buźka :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiły, słońce poprawiło, wszystko poprawia jak się chce, dziś smażyłam naleśniki :D i uciekam na kolejne zajęcia :)

      Usuń
  13. Wyglądają przepysznie...rzadko kiedy coś piekę i to chyba z rozsądku;) ale przepis chętnie zanotuję;))
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  14. Już długo nie muffinowałam, a Twoje wyglądają przepysznie! Ogólnie w domu jest tak,że lepiej nic nie piec bo się wszyscy roztyjemy hehe, schodzi w mgnieniu oka:))

    OdpowiedzUsuń