Kiedyś nie było antybiotyków, kiedyś używana darów natury aby leczyć choroby. Wiedzą o tym jeszcze pewnie nasze babki lub prababki. O tym, że amerykańska jagoda przyczynia się do odporności naszego organizmu, chyba nikogo nie muszę zapewniać. Smaczne i zdrowe, jadane na surowo lub dodawane do ciasta - smakują zawsze. Zimą o nich zapominamy, bo nie są tak ogólno dostępne, mniej jadamy warzyw i owoców, choć zupełnie niesłusznie - właśnie dlatego częściej chorujemy i walczymy z przeziębieniem. Tymczasem to nie lekarstwa są nam potrzebne ale warzywa i owoce! Jeśli więc miałabym wybrać pomiędzy aspiryną a smacznym przysmakiem....chyba nie muszę kończyć tego zdania? Pytanie wydaje się być czysto retoryczne ;))))
Spośród 40 owoców i warzyw uznawanych za naturalne źródła antyutleniaczy najwięcej ma ich borówka amerykańska, które z kolei niszczą wolne rodniki oraz obniżają poziom „złego" cholesterolu i podnoszą poziom „dobrego" :))) wyróżniają się dużymi zasobami cennych składników odżywczych, co sprawia, że są cennym elementem zbilansowanej i zdrowej diety. Bogate są w mikro- i makroelementy, w szczególności wapń, fosfor i potas. Zawierają znaczne ilości sodu i żelaza, tianiny, ryboflawiny, niacyny oraz witaminy A.
W ubiegłym tygodniu, pomyślałam sobie jak to fantastycznie się składa, że jeszcze tej zimy nie miałam nawet kataru, nawet jesienią nie. Niestety jakaś zła strona podświadomości postanowiła przypomnieć mi o tym i teraz, lecz w nieco inny, doraźny sposób - katarem ! Cóż, bycie pociągającym nie zawsze oznacza atrakcyjną formę tego słowa. Katar, zatkany nos, kaszel, nie przespana kolejna noc - znamy to chyba wszyscy ;) Wygląda na to, że potrzebuje więcej tych antyutleniaczy ;)))
Miłej Niedzieli :)
Miałam w ogrodzie dwa krzaczki tej BORÓWKI - pyszności:)))
OdpowiedzUsuńniestety pewnej bardzo srogiej zimy oba przemarzły :/
pozdrawiam
Wielka szkoda
UsuńMniam, mniam! uwielbiam ich smak, choć w Polsce są dość drogie niestety:-(. Bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSzczesliwie na targu dostaje je bardzo tanio
UsuńMniam,borówki sa pyszne:))
OdpowiedzUsuńAbsolutnie tak :)))
UsuńNarobiłaś mi ochoty :) Ostatnio mój organizm domaga się więcej witamin, nie wiem sama czemu :)
OdpowiedzUsuńBo jest zimno, wietrznie, mroźno, a czasem nawet wiosennie, a to musi się odbić na naszym organiżmie :)
Usuńa u mnie w domu tylko syrop z cebuli i syrop z cebuli :P
OdpowiedzUsuńdlatego zawsze wolałam nie chorować
gdyby mama leczyła mnie jagodami - byłabym chora co tydzień :)
Ale syrop z cebuli działa cuda Kasiu, jak dodasz cukru lub miodu to da sie to zjesc :))
UsuńMam dwa krzaki na działce, ale chyba poświęciłam im dotychczas za mało uwagi, bo marnie rosną i słabo owocują. Za to moi rodzice wychodowali taaaakie okazy! Nie wiedziałam, że jeden krzaczek może mieć takie ilości owoców! Są pyszne, to fakt.
OdpowiedzUsuńMarysiu zdrówka Ci życzę! Nie chcę zapeszać, ale i my trzymamy się jak narazie zdrowo. Zima w tym roku wyjąkowo łagodna! :)
Buziaki!
No wlasnie, nie zapeszaj, bo ja tez tak mówiłam a teraz sie musze kurować :)
UsuńIdealne jako dodatek do musli na śniadanie. Ja zajadam się nimi każdego niemal dnia.
OdpowiedzUsuńDo tego nadaja się zdecydowanie.
UsuńUwielbiam borówki ze śmietaną i z cukrem, pozdrawiam Marysia
OdpowiedzUsuńZe śmietaną nigdy nie jadłam, miłego wieczoru:)
UsuńBorówki amerykańskie często w Polsce dodają do deserów lodowych do bitej śmietany :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam :-D
Ja najczesciej je jadam w jogurcie:))
UsuńNatura dała nam lekarstwo na każdą chorobę, trzeba tylko wiedzieć co jest na co dobre. Zdrowiej szybko :)
OdpowiedzUsuńDziekuje, postaram sie ;))
UsuńMniami ;p Ale bym zjadła takie boróweczki,na różne sposoby-z musli,z bitą śmietaną lub z goframi ;p
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!!!
Dziekuje bardzo :))
UsuńUwielbiam borówki:) zwłaszcza, kiedy towarzyszą pancake'om z syropem klonowym....
OdpowiedzUsuńWstyd sie przyznać, ale nigdy nie próbowałam syropu klonowego ;)
UsuńMamy, mamy swoje :)))) są przepyszne :))) nawet kolejne dwa krzaczki dokupiliśmy w zeszłym roku. Takie byki nam urosły i jakie smakowite :))) Maryś, zdrówka!!!!!!
OdpowiedzUsuńDzieki Sylwio i zazdroszczę Ci własnych krzaczków :)) Dobrej nocy
UsuńMarysiu zatem życzę Ci zdrówka! Zatkany nos - nie zazdroszczę. Szybciutko wracaj do zdrowia! Może jakieś inhalacje?
OdpowiedzUsuńFajny post - uwielbiam borówki i faktycznie mają mnóstwo dobrego. Lekami nie ma co się faszerować, bo tak się usypia i rozleniwia układ odpornościowy. Ze swojej strony polecam codzienne picie miodu - wieczorem do szklanki z letnią wodą, pół łyżeczki miodu i rano wypić. Gdy piłam regularnie, dwa razy dziennie w ogóle nie chorowałam. Rano najlepiej gryczany - ma bardzo dużo magnezu. Tylko trzeba sprawdzić, czy nie ma się na niego uczulenia, bo taką miksturą o mało nie udusiłam swojego biednego męża. Teraz już wiemy, że jego alergia dotyczy także miodu.
Buziaki i pozdrowienia!
Dziekuje Madziu, własnie przypomniałaś mi o miodzie! Sama się dziwię, że o nim zapomniałam, jutro tez kupie cytrynę, letnia woda z kawałkiem cytryny zawsze szybko stawia mnie na nogi :)))
UsuńPozdrawiam cieplutko
Wracaj szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńBorówki amerykańskie uwielbiam, mamy w domu dwa krzaczki, które dość fajnie owocują :)
Buźki!
Dziekuje Kochana Kasiu. Mam nadzieje, że wygram z wirusem ;)
UsuńNie znałam takich cudownych właściwości borówki:-)
OdpowiedzUsuńTo jusz znasz!
OdpowiedzUsuń