Wracając z wakacji postanowiłam zrobić sobie subiektywną analizę względem swojego wyglądu i stanu zdrowotnego. To drugie udało mi się już kilka lat temu uporządkować, dzieki czemu jadam zdrowo i kontorluje swoją wagę. Oczywiście, cały czas, doszkalam się w tej dziedzinie i staram się nie tylko urozmaicać swoją kuchnię ale i dietę w poszczególne suplementy, które z tych zbędnych stały się teraz niezbędnymi. Również kwestia zdrowotna stała mi się bliższa względem zastosowań środków naturalnych, pochodzenia organicznego. Mogłabym na ten temat jeszcze dużo napisać... alergie pokarmowe dużo mnie nauczyły, mogłabym nawet powiedzieć, że jestem im wdzięczna.
Wracając jednak do zagadnienia pierwszego, czyli stanu mojej skóry po wakacjach, którą na szczeście przyzwoicie pielęgnowałam i chroniłam przed nadmiarem słońca, pozostaje wciąż temat jej właściwej i racjonalnej regenracji.
Możliwe, że część z was już wie, że od około 2-3 lat borykam się z problemem pigmentacji (tzw. ostudy) na twarzy. Wakacje i ekspozycja na słońce, skrupulatnie mi tę walkę utrudniają, bo to walka trudna i żmudna. Na początku starałam się skupić na jej maskowaniu, teraz zagłebiam się w tajniki jej źródła i jakichkolwiek możliwości odbudowania tego, co zepsułam przez lata nie używając np. kremów z filtrem przeciwsłonecznym.
Szczęśliwie dla mnie i każdej z nas, która tego zaniedbania się zaniechała, dzisiejsza otwartość i dostępność informacji dają nam znacznie więcej możliwości radzenia sobie z problemem. Pomimo, że mam już ponad 30 lat, wiem, że mogę sobię wciąż tych lat odjąć i nie jest to tylko kwestia dobrych genów, które odziedziczyłam po rodzicach.
Będąc na wakacjach w Polsce zaoptrzyłam się w dodatkowe poradniki (np. "Sekrety Urody Koreanek") i kosmetyki, ale również u siebie doszukuje się wielu informacji nie tylko z książek ale również z internetu. Często są to strony zagraniczne i anglojęzyczne (mam to szczęscie, że język znam), dlatego cieszę się, że powstają również te polskie, zarówno blogi jak i strony, np. Skin Coach , skupiająca się na źródłach problemu a nie tylko na maskowaniu niedoskonałości. Personalny trener dla naszej skóry, czyli jeśli Ty nie wiesz od czego zacząc i jak sobie z tym poradzić, ktoś może Ci w tym pomóc i nakierować Cię na właściwy tor!
To już nie te czasy, kiedy zatuszowana podkładami twarz świadczy o zdrowym wyglądzie skóry, a już z pewnością nie chcą tego osoby po 30-tce, gdy coraz więcj niedoskonałości na swojej skórze można już zauważyć. Dlatego sprawia mi to radość, gdy widzę, że również Polki coraz częściej korzystają z pomocy fachowca. Osoby, która wie jak pomóc nie tylko sobie, ale również innym kobietom.
Kiedyś uważałam kosmetyki za element zbędny, teraz wiem, że dobra cera to zasługa odpowiedniej pięlegnacji, a nie ukrywajmy - każda z nas chce zatrzymać młody wygląd skóry na dłużej! Im szybciej sobie to uświadomimy tym lepiej!
Stronę Skin Coach, bardzo wam polecam, bo sama odnalzłam na niej dużo ciekawych nowinek i informacji oraz "przepisów" na własne, naturalne kosmetyki domowe. Znajdziesz tam rownież informacje związanymi z odpowiednią dietą i nie tylko. Czytuje podobną stronę u siebie w Holandii, ale nie wydaje mi się, aby większość z was znała język holenderski (beautyscene.nl), dlatego, gdy ktoś podsunął mi ten "poradnik" postanowiłam podzielić się tą informacją również z Wami.
Wracając jednak do zagadnienia pierwszego, czyli stanu mojej skóry po wakacjach, którą na szczeście przyzwoicie pielęgnowałam i chroniłam przed nadmiarem słońca, pozostaje wciąż temat jej właściwej i racjonalnej regenracji.
Możliwe, że część z was już wie, że od około 2-3 lat borykam się z problemem pigmentacji (tzw. ostudy) na twarzy. Wakacje i ekspozycja na słońce, skrupulatnie mi tę walkę utrudniają, bo to walka trudna i żmudna. Na początku starałam się skupić na jej maskowaniu, teraz zagłebiam się w tajniki jej źródła i jakichkolwiek możliwości odbudowania tego, co zepsułam przez lata nie używając np. kremów z filtrem przeciwsłonecznym.
Szczęśliwie dla mnie i każdej z nas, która tego zaniedbania się zaniechała, dzisiejsza otwartość i dostępność informacji dają nam znacznie więcej możliwości radzenia sobie z problemem. Pomimo, że mam już ponad 30 lat, wiem, że mogę sobię wciąż tych lat odjąć i nie jest to tylko kwestia dobrych genów, które odziedziczyłam po rodzicach.
Będąc na wakacjach w Polsce zaoptrzyłam się w dodatkowe poradniki (np. "Sekrety Urody Koreanek") i kosmetyki, ale również u siebie doszukuje się wielu informacji nie tylko z książek ale również z internetu. Często są to strony zagraniczne i anglojęzyczne (mam to szczęscie, że język znam), dlatego cieszę się, że powstają również te polskie, zarówno blogi jak i strony, np. Skin Coach , skupiająca się na źródłach problemu a nie tylko na maskowaniu niedoskonałości. Personalny trener dla naszej skóry, czyli jeśli Ty nie wiesz od czego zacząc i jak sobie z tym poradzić, ktoś może Ci w tym pomóc i nakierować Cię na właściwy tor!
To już nie te czasy, kiedy zatuszowana podkładami twarz świadczy o zdrowym wyglądzie skóry, a już z pewnością nie chcą tego osoby po 30-tce, gdy coraz więcj niedoskonałości na swojej skórze można już zauważyć. Dlatego sprawia mi to radość, gdy widzę, że również Polki coraz częściej korzystają z pomocy fachowca. Osoby, która wie jak pomóc nie tylko sobie, ale również innym kobietom.
Kiedyś uważałam kosmetyki za element zbędny, teraz wiem, że dobra cera to zasługa odpowiedniej pięlegnacji, a nie ukrywajmy - każda z nas chce zatrzymać młody wygląd skóry na dłużej! Im szybciej sobie to uświadomimy tym lepiej!
Stronę Skin Coach, bardzo wam polecam, bo sama odnalzłam na niej dużo ciekawych nowinek i informacji oraz "przepisów" na własne, naturalne kosmetyki domowe. Znajdziesz tam rownież informacje związanymi z odpowiednią dietą i nie tylko. Czytuje podobną stronę u siebie w Holandii, ale nie wydaje mi się, aby większość z was znała język holenderski (beautyscene.nl), dlatego, gdy ktoś podsunął mi ten "poradnik" postanowiłam podzielić się tą informacją również z Wami.
Marysiu bardzo ciekawy i przydatny post. To prawda, że kondycja naszej skóry zwłaszcza na twarzy jest bardzo ważna. Dobrze, że coraz więcej się o tym mówi i pisze. Na pewno zajrzę na polecaną przez Ciebie stronę.
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu :)
Cieszę się Aniu. Ja uswiadomiłam sobie ten fakt troszeczkę późno, ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale :)
UsuńPozdrawiam cieplutko i życzę przyjemnej niedzieli.
Dzięki za wspaniały pomysł na siebie :) Na pewno spróbuje :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńsuper kosmetyki :) moim ostatnim odkryciem jest płynna pomadka z golden rose - one są matowe i naprawdę mega trwałe :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej, choc ja akurat rzadko mam coś na ustach prócz tradycyjnej nawilżajacej pomadki.
UsuńTo bardzo ciekawy temat :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dla Ciebie również:)
Usuń