Początek początku...czyli Styczeń 2017.

Stało się, mamy rok 2017. Brzmi to trochę nierealnie. Szczególnie dlatego, że dosłownie przed chwilą, czytałam książkę o czasach książęcej władzy w roku 935! Czasami odnoszę wrażenie, że nasz mózg nie dokońca pojmuje to, co oczywiste. 

Postanowień noworocznych nigdy nie robiłam i nie robię, ale zawsze wyznaczam sobie jakieś małe cele, takie bardzo przyziemne i realne. Wynika to jednak bardziej z mojego zamiłowania do organizacji niż początku nowego roku. 

Nasz Sylwester był niezwykle spokojny, choć planowaliśmy spedzić go inaczej, to fakt, że prawie wszystkie restauracje w centrum miasta były pozamykane (!) zmusił nas do powrotu do domu i spedzenia tego czasu z lampką wina przed tv. Oczywiście nie zabrakło nam dobrego humoru i obowiązkowo ucieliśmy sobie długi spacer oglądając pokaz fajerwerków, który trwał do rana. 

Jutro trzeba już wracać do pracy, więc trochę niedzielnego relaksu, a przy okazji i porządkowania, jeszcze nikomu nie zaszkodzi. Tym bardziej, że cieszę się, że już po... Nowy Rok bedzie fantastycznym rokiem - mam takie przeczucie.