Dzisiejszy artykuł to kontynuacja moich kolejnych perypetii życia w Holandii. W pierwszym artykule poruszyłam temat Związku Partnerskiego, w tym, poruszę jego prawdziwe negatywne konsekwencje, które nieświadomie nas spotkały przez to, że nie otrzymaliśmy obowiązkowych informacji, które powinien nam podać urzędnik podczas naszego "ślubu cywilnego/partnerskiego".
Jak już sam tytuł wskazuje, musieliśmy wziąć rozwód w ubiegłym roku. Dlaczego było to konieczne i dlaczego musiało do tego dojść, pomimo, że go nie planowaliśmy, a w naszym związku od lat istnieje prawdziwa sielanka? Czytajcie dalej....
Skoro już przeczytaliście artykuł numer 1, to możemy kontynuować dalej (jeśli nie, najpierw go przeczytajcie).
Po latach w związku partnerskim, który jest jednoznaczny z ślubem cywilnym w Holandii, planując podróż do Zjednoczonych Stanów Ameryki (California i Nevada), wpadliśmy na ciekawy pomysł, aby przy okazji wziąć ślub w Las Vegas. Co prawda, wyszło to przypadkiem i zrodziło się z żartu, który jednak przekształciliśmy odpowiedzią: "W sumie, to dlaczego nie"? Planowaliśmy i tak sformalizować nasz związek w przyszłości w taki sposób, aby był uznawany również w Polsce, bo nigdy nie wiadomo, co nam przyszłość przyniesie. Powstała więc koncepcja ślubu w Vegas. Potraktowaliśmy to bardziej jak frajdę i część naszej wycieczki. Nic poważnego, bo czy może być poważnie w Vegas? ;)
Okazało się, że winą obarczyć możemy urzędników, którzy podczas zawarcia naszego związku partnerskiego, powinni nas przed, o tym poinformować. Na wszystko już teraz było za późno, a rozwiązanie było tylko jedno - ROZWÓD!
Wiem, to brzmi strasznie, szczególnie dla pary, która chce przeżyć swój kolejny miesiąc miodowy, a nie rozwodzić się ze sobą. Na początku byliśmy więc tym faktem bardzo zdezorientowani i wręcz załamani. Sami nie wiedzieliśmy co robić, ale orientując się w świetle prawniczym, jakie są koszta rozwodu, stwierdziliśmy, że jeśli już musimy, to lepiej zrobić to teraz, dopóki nie posiadamy jeszcze dzieci i nie mamy własności majątkowej (np. mieszkania, domu, firmy itd....).
Wynajęliśmy więc panią adwokat, która poprowadziła naszą sprawę. Z czasem przyzwyczailiśmy się do tego faktu, że będziemy rozwodnikami i nawet przyprawiało nas to o śmiech, a i przy okazji dowiedzieliśmy się ile kosztują rozwody więc lepiej żebyśmy tego w przyszłości ponownie nie planowali (z takiego czy innego powodu) bo oboje pójdziemy z torbami! Pani adwokat musieliśmy oczywiście zapłacić, na szczęście nasza sprawa była polubowna, co więcej mąż/nie-mąż musiał mi nawet zapłacić za swój samochód (własność majątkowa musi wyjść ostatecznie na równo), co było dość absurdalne bo i tak mieliśmy wspólne konto. Ale prawo jest prawem, pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Jedno jest pewne, była to chyba najciekawsza, najprostsza i jednocześnie najmilsza sprawa rozwodowa tej pani ;) I w ten oto sposób od grudnia ubiegłego roku, staliśmy się nieumyślnymi rozwodnikami. Nigdy nie spodziewałam się, że w moich oficjalnych papierach kiedykolwiek będzie figurować nazwa "rozwódka". Do tego dziwnie było się przyzwyczaić.
Na szczęście nasz rozwód nie trwał długo, bo tylko około 2,5 miesięcy, ale o ślubie w Vegas napiszę już w kolejnym artykule.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
O kurcze, ale cyrk :D Nie sądziłam że w Holandii jest takie absurdalne prawo :D Odkąd widziałam na Instagramie zdjęcia z Waszego ślubu, zastanawiałam się o co chodzi. Wydawało mi się że jesteście od dawna małżeństwem, a tu ślub w Vegas? Okazuje się, że to bardziej pokręcone niż mogłam sobie wyobrazić :D Trochę smutne że przez błąd urzędnika, Wy musieliście za to finansowo stracić. Nie można jakoś sądownie ubiegać się o zwrot kasy? Przecież to nie Wasz wina...
OdpowiedzUsuńNiestety niczego nie udowodnimy słownie, wiec musielismy zapłacić za prawnika. Niezła wyszła z tego historia, ale w rezultacie przeżyliśmy ciekawą przygodę i odebraliśmy to bardziej humorystycznie niż poważnie, choć fakt faktem, pare stówek z portfela przez to ubyło.
UsuńNiezłe zamieszanie Marysiu. Najważniejsze i tak jest to, że się kochacie !
OdpowiedzUsuńŻyczę wam dużo szczęścia :)
Pozdrawiam ciepło:))
Nie miałem nawet pojęcia że w Holandii jest takie prawo. Masakra, ale dobrze że dowiedziałem się o tym. Planowałem tam wyjazd ale chyba przesunę go na później i w Polsce wezmę ślub :D
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że już nie ma w pobliżu kraju z normalnym prawem, aby brać ślub. ;D
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych wpisów jakie czytałem
OdpowiedzUsuńDziekuje
UsuńBardzo podoba Mi się twój blog :)
OdpowiedzUsuń